06. FNT – Dzień III

06. FNT – Dzień III



Trzeci dzień 06. FNT rozpoczęliśmy od pierwszego z trzech czytań performatywnych powstałych w ramach Sceny Nowej Dramaturgii. „Superbohater” Michała Łukowicza w reżyserii znanego rzeszowskiej publiczności Beniamina Bukowskiego rozgrywa się w jednej z polskich szkół. Historię buntu polonistki, który zostaje wywołany kontrowersyjnym wypracowaniem jednego z uczniów, zaprezentowali aktorzy Teatru im. Wandy Siemaszkowej – Justyna Król, Małgorzata Machowska, Małgorzata Pruchnik-Chołka, Michał Chołka, Józef Hamkało, Karol Kadłubiec – oraz gościnnie – Sylwia Gola. Po czytaniu odbyło się spotkanie twórców z publicznością, które poprowadzili kuratorzy Sceny Nowej Dramaturgii Martyna Łyko i Witold Mrozek.

Kolejnym spektaklem konkursowym FNT byli „Idioci” z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi. Spektakl w reżyserii Marcina Wierzchowskiego, okrzyknięty przez krytyków jedną z najciekawszych propozycji teatralnych sezonu 2018/2019, dostarczył naszym widzom silnych emocji.

Zachęcamy do lektury świeżo powstałej recenzji spektaklu „Idioci” autorstwa Darii Danilczyk – przedstawicielki zespołu redakcyjnego „Teatraliów”. Tekst znajdzie się również w najnowszym wydaniu festiwalowej gazetki [REC] Magazine.

Wyzwolić siebie z siebie

Idioci Marcina Wierzchowskiego czerpią inspirację z filmu Larsa von Triera, na co wskazuje tytuł sztuki i adnotacje w materiałach informacyjnych. W spektaklu zapożyczono koncept, w którym grupa przyjaciół udaje osoby z niepełnosprawnością umysłową, natomiast akcentowana jest jednak nieco inna refleksja nad przedstawioną problematyką.

Zasadnicza akcja rozgrywa się w „magazynie”, czyli zaadaptowanej do życia przestrzeni, w której bohaterowie budują wspólnotę opartą na przyjaźni. Razem się bawią i spastykują, czyli zachowują się jak osoby z różnymi niepełnosprawnościami. Odwiedzają ich zaniepokojeni bliscy i próbują zabrać swoich podopiecznych od dziwnych znajomych, co spotyka się ze sprzeciwem grupy. Mamy do czynienia z interesującą refleksją nad prawem rodziców do kontrolowania życia dorosłych już dzieci oraz ich nieustającymi oczekiwaniami i pretensjami. Zastanawiamy się nad tym, czy opiekunami kieruje rzeczywista troska, a może rozpaczliwa samotność wynikająca z własnych braków i traum?

Kolejne sceny przeplatają się z wyświetlaniem filmów nagranych w przestrzeni publicznej, przedstawiających spastykowanie bohaterów. Napotykani ludzie okazują im wiele sympatii i czułości. Jaki wobec tego ma znaczenie ich projekt, skoro udawana niesprawność pokazała jedynie, jak wielu jest dobrych ludzi wokół? Członkowie grupy zaciekle walczą o własną wolność, czyli odrzucenie schematów związanych z dorosłością i wyzwolenie „siebie z siebie”. Głębsza analiza pokazuje jednak, że problematyką ukazaną w sztuce nie jest zanikanie „dziecięcości” w bohaterach czy niemożność odnalezienia w sobie prostoty oraz naturalnej radości, ale raczej nieustające wyłanianie się dziecka w straumatyzowanym dorosłym. Postacie w chwilach, gdy przychodzi im się zmierzyć z problemami, chronią się przed nimi przez spastykowanie. Tym samym unikają odpowiedzialności i odwlekają moment ostatecznego rozpadu wspólnoty. Jest to interesujące wyjście poza narrację von Triera, dzięki czemu poprowadzona refleksja kieruje widzów w inny obszar interpretacyjny.

Na szczególną uwagę zasługuje stworzona przez Katarzynę Minkowską scenografia. Zasadnicza część spektaklu rozgrywa się we wspomnianym magazynie, czyli w miejscu wypełnionym gąbkami. Miękkie tworzywo w naturalny sposób przywodzi na myśl bezpieczeństwo i komfort. Postacie otaczają się materacami, a w jednej ze scen bohaterka układa z nich ścianę, którą chce się odgrodzić od matki. W pewnym momencie kolejne osoby wypychają część gąbek ze ściany, na której był wyświetlany film. Bardzo trafnie ukazało to symboliczny i dosłowny rozpad tej bezpiecznej, wspólnej przestrzeni.

Wraz z postępem akcji spektaklu widzowie są dwukrotnie proszeni o zmianę miejsca. Dzięki temu zabiegowi nawiązuje się pewna intymność i bezpośredniość – aktorzy często zbliżają się do oglądających, siadają między nimi. Ostatnia scena rozgrywa się w specjalnie przygotowanym pokoju. Wszyscy gromadzą się wokół łóżka umierającej ciotki jednej z bohaterek. Następuje wyjątkowe przełamanie konwencji teatralnej, znika podział przestrzenny między widzami a aktorami. Oglądający stoją w dużym ścisku, by zostawić minimum potrzebnej przestrzeni dla występujących. W oczywisty sposób scena ta wywołuje duże poruszenie, szczególnie, kiedy jedna z postaci zadaje sobie głośno pytanie, co ona powiedziałaby ojcu, gdyby ten umierał. Kolejni bohaterowie ustami swojej przyjaciółki wymawiają słowa pożegnania do swoich bliskich. Tym samym podobna refleksja uruchomiona zostaje prawdopodobnie także w widzach i jest to być może zbyt nachalne, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę już i tak szczególny charakter tej sceny. Niemniej jednak terapeutyczny, wyznaniowy charakter pożegnań dopełnia dobrze problematykę spektaklu ­­– bohaterowie potrzebują medium, by powiedzieć swoim bliskim o tym, co do nich czują.

Idioci Wierzchowskiego są zatem ciekawym, choć nie dosłownym przetworzeniem filmu von Triera. W spektaklu główny nacisk położono na indywidualne poszukiwania bohaterów akceptacji u bliskich, a tak naprawdę – w sobie samych.

fot. M. Rałowski


 


Galeria: