Teatr światła na Wisłoku i biały śpiew w teatrze zachwyciły Rzeszowian. Dzień Ukraiński/Dzień Litewski na Festiwalu Trans/Misje - pisze Magdalena Mach

Teatr światła na Wisłoku i biały śpiew w teatrze zachwyciły Rzeszowian. Dzień Ukraiński/Dzień Litewski na Festiwalu Trans/Misje - pisze Magdalena Mach



Różnokolorowe reflektory, dymy i pokazy tańca z ogniem - takie pięknie odbijające się w rzece efekty świetlne towarzyszyły spektaklowi „W cieniu korony – rzecz o Witoldzie Wielkim”, który przywiózł na Festiwal Trans/Misje Teatr Królewski w Trokach na Litwie. Spektakl został pokazany na scenie, ustawionej na wodzie. Wykorzystanie Wisłoka na potrzeby widowiska teatralnego to nowość, która mogłaby stać się inspiracją dla lokalnych teatrów.

W szóstym dniu Festiwalu Trans/Misje widzowie wcale nie wydawali się być już nasyceni, czy zmęczeni teatrem i nadal tłumnie przychodzili po świeżą dawkę teatralnych wrażeń. Zarówno spektakl litewski, zagrany po zmroku na zbudowanej na rzece scenie, z efektami świetlnymi, jak i wokalno-taneczne widowisko „Kateryna” Teatru Narodowego im. Marii Zańkowieckiej ze Lwowa, które wcześniej widzowie obejrzeli na scenie Teatru im. W. Siemaszkowej, zostały gorąco przyjęte w Rzeszowie.

Ej, kochajcie czarnobrewki, ale nie Moskala. „Kateryna”

Sztuka „Kateryna” wg Tarasa Szewczenki może być odczytywana na kilku płaszczyznach - od tragedii nieszczęśliwie zakochanej, wykorzystanej i porzuconej dziewczyny, po wielką politykę.

„Ej! kochajcie, czarnobrewki/ Ale nie Moskala:/ Moskal tylko serca zrani,/ Dusze porozżala./ Swem kochaniem, czy udaniem,/ Pożartuje srogo,/ Pójdzie w swoją Moskiewszczyznę,/ A ty giń, niebogo!” - początek poematu Szewczenki z 1838 roku, to i cała historia w dużym skrócie. Skojarzenia losu dziewczyny z traktowaniem Ukrainy przez Rosję towarzyszą temu poematowi od jego powstania po dzień dzisiejszy.

Ukrainka Kateryna to wiejska dziewczyna, która zakochała się w rosyjskim żołnierzu, a on, po spędzonych z nią nocach, wyjechał na front. Dziewczyna urodziła syna, a cała wieś wzięła ją na języki, nie mogąc zapomnieć jej romansu z Moskalem. Nieustannych szyderstw i szykan nie wytrzymała jej matka - wygnała Katerynę z domu. Dziewczyna opuściła razem z dzieckiem rodzinną wieś, tułała się, żebrała, doznała wielu upokorzeń. W końcu oszalała z rozpaczy, porzuciła dziecko, a sama utopiła się w stawie. Chłopczyka znaleźli leśnicy. Kilka lat później śliczny chłopiec towarzyszy na drodze staremu lirnikowi. Zatrzymał się przy nich powóz, wiozący zamożne małżeństwo z dziećmi. Wezwali dziecko, by dać mu jałmużnę, ale mężczyzna nagle odwrócił głowę - rozpoznał w chłopcu swojego syna. Tragiczną opowieść, przedstawioną w formie trwającego półtorej godziny widowiska, dopełniają moralno-filozoficzne wywody, komentujące wydarzenia: piętnują okrucieństwo ludzi we wsi, czy bezwzględne postępowanie rosyjskiego żołnierza. Przede wszystkim jednak dobitnie powtarzane jest ostrzeżenie dla innych dziewcząt, by nie powtarzały błędu Kateryny. „Ej! kochajcie, czarnobrewki/Ale nie Moskala”.
Realizacja teatru ze Lwowa ma formę widowiska wokalno-tanecznego, utrzymanego w poetyckim klimacie dzięki choreografii w wykonaniu sześciu młodych aktorek, bohaterek spektaklu, które wypełniają scenę ekspresyjnym i pełnym symboliki ruchem przez cały czas trwania przedstawienia.

Jedynym rekwizytem, używanym w spektaklu, był wieniec z długimi, czerwonymi wstążkami, który odegrał ważną rolę - pojawiał się jako symbol (dziewictwa, lub wielu dróg), ale też stawał się odrębną postacią - dzieckiem.

Muzyczną ilustrację stanowiły zaaranżowane na potrzeby spektaklu autentyczne pieśni ludowe z Ukrainy, które dziewczyny wykonywały charakterystyczną techniką śpiewu białego. Mocne, czyste głosy układały się w pięknie wielogłosowe brzmienia. To najmocniejsza strona tego spektaklu.

Rzeszowska publiczność zachwyciła się ukraińską realizacją i nagrodziła wykonawców owacją na stojąco. - Wzruszające - komentowali widzowie, opuszczając teatr. Spektakl wyreżyserował Bogdan Rewkewycz.

Gra świateł na wodzie. „W cieniu korony – rzecz o Witoldzie Wielkim”

Zrealizowaną w plenerze opowieść o Wielkim Księciu Litewskim Witoldzie, jednej z najważniejszych postaci średniowiecznych dziejów Europy Środkowo-Wschodniej, przywiózł z Litwy zespół Teatru Królewskiego w Trokach. Atutem spektaklu, będącego odtworzeniem na scenie ważnych dla Litwinów historycznych wydarzeń z życia władcy, jest nowe w Rzeszowie podejście do wykorzystania przestrzeni miejskiej. Scena, na której działa się akcja, została ustawiona na wodzie, w Wisłoku. A zabieg ten był potrzebny po to, by światła i ognie, użyte do urozmaicenia dziejących się na scenie wydarzeń, mogły malowniczo odbijać się w wodzie. Rzekę wykorzystano do wzmocnienia wizualnego efektu. Ten prosty a widowiskowy pomysł mogłyby z powodzeniem w przyszłości rozwijać rzeszowskie teatry.

Za każdym razem grze świateł na wodzie towarzyszyła interesująca oprawa muzyczna. Widzowie, którzy licznie zapełnili przeciwległy brzeg rzeki i pieszą kładkę, zwrócili także uwagę na pięknie podświetlone wielkie drzewa w tle, które stanowiły efektowną, naturalną scenografię.

Autorem scenariusza i reżyserem jest Vytautas Mikalauskas.

Spektakl, mający przypominać, że początki tożsamości narodowej Litwinów sięgają zamierzchłej przeszłości, powstał z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Litwę. Dlatego też znalazł się w programie Festiwalu Trans/Misje, którego temat przewodni brzmi: „1918. Koniec i początek”.

Magdalena Mach
„Gazeta Wyborcza”

 

Międzynarodowy Festiwal Sztuk TRANS/MISJE zrealizowano dzięki wsparciu: